Niedawno w Cerkwi Rosyjskiej powstał nowy kierunek teologiczny, płynący z pragnienia ożywienia w świadomości wiernych martwej nauki teologicznej za pomocą uwolnienia chrześcijańskiej nauki o wierze z jej niezrozumiałości i formalizmu. Głównymi twórcami tej szkoły myślenia są arcybiskupi – Antoni (Chrapowicki) i Sergiusz (Stragorodski), których trudy przyjęło się uważać za odrodzenie prawdziwego nauczania świętych ojców.
Teolodzy nowego kierunku mówią tak: “Jest koniecznością, żeby wszystkie teoretyczne twierdzenia religii chrześcijańskiej, wszystkie dogmaty, które w tej chwili wydają się jedynie pozbawionymi znaczenia metafizycznymi subtelnościami, nabrały dla wierzących głębokiego, życiowego i praktycznego sensu. I tak długo, póki nie ukażemy ścisłego związku między wszystkimi prawdami dogmatycznymi wiary prawosławnej a życiem opartym na cnotach, nie będziemy w stanie utrzymać, czy wręcz przywrócić cerkwi jej rozpraszających się dzieci”. Zgodnie z tym pragnieniem teolodzy owi rzeczywiście starają się udowodnić, że dogmaty wiary chrześcijańskiej są potrzebne w życiu człowieka nie z tego powodu, iż w ich treści objawiono światu wielką prawdę o Bożym zbawieniu, a dlatego, że każdy z nich może jakoby stanowić zasadę pobudzającą i umacniającą w człowieku jego instynktowne dążenie do dobra. I dlatego ekscelencje-teolodzy naprężają swoje myśli, by odnaleźć jakieś “idee moralne”, które mają być zawarte w dogmatach Cerkwi i ukazać w ten sposób, by tak rzec, życiową niezbędność tych dogmatów w dziele rozwoju moralnego człowieka.
Duch nowych teologów oburza się nie tylko na rzekomą abstrakcyjność i nieżyciowość nauczania prawosławnego, ale również na obecność w życiu człowieka elementu “mechanicznego” (jak nazywają element nadprzyrodzony), jako na coś, co działa poza wolą ludzką, (a więc) jest martwe wobec życia ludzkiego. To, co nadprzyrodzone, w opinii nowych teologów, za osobistą zgodą człowieka pozbawia znaczenia samego zbawiającego się człowieka, podmienia moralny podwig jego życia jakimś magicznym nad nim działaniem, i tym samym w konieczny sposób rujnuje samo zbawienie, które jest tożsame z doskonałością moralną. W opinii nowych teologów ten właśnie “element magiczny”, szczególnie widoczny w nauczaniu o Świętych Sakramentach Cerkwi, stanowi istotę odstępstwa Zachodu, które jedynie przypadkiem zostało wniesione do nauczania Cerkwi. Więcej, według ich nowo-teologicznych wyobrażeń, nic, co działoby się mimo woli człowieka, nic nadprzyrodzonego, nie może mieć udziału w dziele zbawienia człowieka, zaś to, co rzeczywiście prawdziwe w chrześcijańskim nauczaniu o wierze powinno zmierzać do jednego tylko celu: umocnienia samodzielności moralnej człowieka. W rozumowaniu nowych teologów w naturalny sposób wypływa stąd wniosek o niepotrzebności i nieprzydatności niektórych Świętych Sakramentów Cerkwi Prawosławnej, jako nie odpowiadających wyżej opisanemu celowi. Chodzi w szczególności o małżeństwo, sakrament chorych i in. Dlatego też ich świadomość, delikatnie mówiąc, ze zdziwieniem przygląda się tej zasadniczej prawdzie chrześcijańskiej, że tylko krzyżowa śmierć Chrystusa, sama w sobie, daje człowiekowi oczyszczenie z grzechów, i że Święty Chrzest w śmierć Chrystusową rzeczywiście daje człowiekowi natychmiastowe i prawdziwe odrodzenie, czyniąc zeń współspadkobiercę Chrystusa. Okazuje się, że wedle opinii nowych teologów ani cierpienia, ani sama śmierć Boga i Człowieka nie mają same w sobie żadnego znaczenia dla zbawienia człowieka, a są jedynie zwykłym świadectwem miłości Boga do człowieka. Zbawiciel świata zmienia się w “świadka”, zaś konieczność cierpień “świadka”, według nowej teologii wynika po prostu z tego, że sam człowiek z trudem uczy się czynić dobro i dlatego musi mieć zawsze przed swoimi oczami gotowy ideał cierpienia za dobro, żeby z niego czerpać moc dla siebie.
Pozostawiwszy w tej chwili na boku prace teologiczne arcybiskupa Antoniego, których istota została powyżej ukazana i o których sami profesorowie-recenzenci mówią, że “u arcybiskupa Antoniego jest dużo oryginalnych rzeczy”, które “nieświadomym” mogą się wydać nowością i niszczeniem nauczania Cerkwi – zatrzymajmy się na nauczaniu arcybiskupa Sergiusza na temat Sakramentu Chrztu Świętego.
Wedle nauczania Cerkwi Prawosławnej Sakrament Chrztu Świętego jest duchowym, pełnym łaski narodzeniem człowieka przez Samego Boga. W sakramencie tym człowiekowi darowana jest zbawienna moc krzyżowej śmierci Chrystusa, to znaczy – wszystkie grzechy człowieka przyjmuje na Siebie Zbawiciel świata i dlatego człowiek zostaje całkowicie oczyszczony ze swoich grzechów z racji tego, że natychmiast staje się członkiem Jego Królestwa i współspadkobiercą Jego wiecznej chwały. Takie działanie Świętego Sakramentu dokonuje się nie tylko w myśli i w wyobraźni, ale w rzeczywistości, to znaczy naprawdę następuje odnowienie człowieka przez Bożą moc, która bezpośrednio daruje chrzczonemu: “odstąpienie od kary, uwolnienie z więzów, zjednoczenie z Bogiem, swobodę śmiałości przez Bogiem i w miejsce niewolniczego poniżenia – cześć równą anielskiej” (św. Grzegorz z Nyssy). “Gospodzin umarł dobrowolnie po to, aby zgładzić grzechy… grzech został przybity do krzyża, przez krzyż zostały odpuszczone grzechy”, – uczy św. Jan Złotousty. I dlatego “Zbawiciel jest ofiarą oczyszczającą dla całego świata, albowiem przez Swoją dobrowolną śmierć krzyżową oczyszcza On, gładzi wszystkie grzechy ludzi”. Każdy wierzący staje się uczestnikiem tej oczyszczającej ofiary, a wraz z tym dziedzicem dóbr niebieskich tylko i wyłącznie w Sakramencie Chrztu Świętego. “W Sakramencie Chrztu Świętego – powiada Złotousty – Bóg oczyszcza grzechy, albowiem łaska dotyka samej duszy i wyrywa z niej grzechy z korzeniami. Dlatego dusza chrzczonego jest czystsza od promieni słonecznych… Duch Święty, Który przetapia duszę w Chrzcie, niczym piecu ogniowym, i Który wyniszcza grzechy, sprawia, że staje się ona czystsza od najczystszego złota”.
To prawosławne nauczanie o Sakramencie Chrztu Świętego można odnaleźć w pracach wielu biskupów Cerkwi Rosyjskiej. I tak, biskup Teofan Zatwornik mówi: “Umierając na krzyżu Gospodzin Zbawca wniósł nań nasze grzechy i stał się oczyszczeniem z grzechów naszych. Śmierć krzyżowa Zbawiciela to moc oczyszczająca z grzechów. Ten, który jest chrzczony – jest zanurzany – w śmierć Chrystusową, zostaje zanurzony w moc oczyszczającą z grzechów. Moc ta przez samą czynność zanurzenia niszczy wszelki grzech w taki sposób, że niknie po nim wszelki ślad. Dzieje się tutaj coś takiego, jak gdyby ktoś przygotował mieszankę chemiczną, która, po zanurzeniu do niej czegoś, oczyszcza to coś z wszelkiego brudu. Tak samo śmierć Chrystusowa, jako moc oczyszczająca z grzechów, wyniszcza wszelki grzech w momencie, w którym ktoś jest zanurzany w tę śmierć przez Chrzest Święty. W ochrzczonym nie pozostaje nawet ślad grzechu: stał się dla niego martwy…”. W taki sposób, czyli za pośrednictwem Sakramentu Chrztu Świętego, “wszystko, czego człowiek potrzebuje dla zbawienia, przechodzi z Chrystusa Zbawiciela na chrzczonego wierzącego i przyswajane mu jest nie nominalnie (to znaczy – w słowach), a realnie”.
W taki właśnie sposób Cerkiew Powszechna uczyła i do dziś dnia naucza o Sakramencie Chrztu Świętego. Jednakże nowi teolodzy nie godzą się z tym nauczaniem, zaś abp Sergiusz stara się udowodnić, że bp Teofan wcale nie powiedział tego, co powiedział: “Tutaj w słowach bpa Teofana ktoś mógłby ujrzeć skrajne w swoim realizmie wyobrażenie o usprawiedliwieniu człowieka… Jednakże wszystkie te porównania to tylko porównania, które nie wyrażają samej istoty sprawy… Nie dotyczą one rzeczywistego sensu sakramentu, dla wyrażenia którego należy porzucić szkolne formuły… Prawosławie nie ma potrzeby uciekania się do takiego nauczania o przemianie grzesznika w sprawiedliwego, nauczania przeczącego wszelkim zasadom życia duchowego”.
“Przecież dusza to nie jest jakaś substancja, w której byłaby możliwa taka mimowolna przemiana człowieka – teologizuje abp Sergiusz – i człowiek nie może być takim pasywnym przedmiotem działania nadprzyrodzonej (Boskiej) mocy… sam zaś akt chrztu nie jest jakimś zewnętrznym, magicznym działaniem na chrzczonym”… Jest on “wielką próbą sumienia człowieka, chwilą zwrotną w jego życiu. Przecież jeśliby Sakrament Chrztu Świętego, sam w sobie, w swojej istocie, przez wiarę chrzczonego bądź jego rodziców chrzestnych w Ukrzyżowanego, dawał rzeczywiste i pełne odnowienie życia, to człowiek stałby się tylko bezwolnym przedmiotem cudzego oddziaływania, zaś świętość otrzymana w taki sposób, niczym by się nie różniła od świętości wrodzonej, nie mającej moralnego znaczenia”. “Człowiek nie może być przedmiotem zbawienia bez swojej woli i dlatego nie sposób sobie wyobrazić, że w momencie chrztu, czy pokajania, dokonuje się jakieś ‘nie-liczenie’ grzechu, jakieś ogłoszenie człowieka sprawiedliwym”, świętym, czy też godnym Królestwa Niebieskiego. “Istota usprawiedliwienia nie leży w przemianie niezależnej od woli człowieka jego natury duchowo-cielesnej, a w przemianie ukierunkowania jego woli… zaś łaska chrztu jedynie umacnia jego stanowcze postanowienie na tyle, że zaczyna on nienawidzić grzech”. W taki sposób “usprawiedliwienie jest dla prawosławnego stanem wolnym i moralnym; zależy od samego człowieka, chociaż może się dokonać tylko z pomocą łaski Bożej”… Zaś “wybaczenie grzechów nie na tym polega, że istniejący grzech zostaje przykryty, czy wybaczony; takiego wybaczenia – naucza abp Sergiusz – w Chrześcijaństwie nie ma”. “Wybaczenie grzechów w Sakramencie Chrztu, czy Pokuty polega na tym, że na skutek zasadniczego przełomu duchowego, będącego zarówno darem łaski, jak i dobrowolnym aktem, w człowieku pojawia się postanowienie życiowe całkowicie przeciwne uprzedniemu, grzesznemu, tak, że uprzedni grzech przestaje wpływać na duchowe życie człowieka, przestaje należeć do duszy – ulega zniszczeniu”. “Nić życia ludzkiego ulega jakby przerwaniu, a istniejąca w nim grzeszna przeszłość traci swoją określoną, przymuszającą moc… Owo dobrowolne przerwanie zła jest właśnie samą istotą usprawiedliwienia, jest, by tak rzec, samym sposobem, w jaki odpuszczają się grzechy człowieka… Człowiek odrzucił uprzednie grzechy i dlatego już mu się one nie liczą”, ale “to, co się stało, nie może się odstać: grzechów popełnionych człowiek zapomnieć nie może… świadomość uprzednich grzechów uczy za to człowieka rozumieć łaskę i wszechprzebaczającą miłość Bożą”.
Tak, obecność w człowieku uprzednich grzechów, jako jasno określonych aktów złej woli, nie jest ważna po chrzcie, czy spowiedzi, gdyż “z kąpieli chrzcielnej wychodzi nowy człowiek – ale przecież nie dlatego, że jego grzechy zostały unicestwione, lecz dlatego, że określił się i skierował ku dobru… przez takie właśnie samookreślenie [swojej woli ku dobru], mówiąc inaczej – przez taki swobodny i wolny przewrót ściąga się z człowieka odium grzechu… Dotyczy to zarówno grzechu pierworodnego, jak i skutków grzechów samego chrzczonego”. “Po to, aby wyjść z sakramentu odnowionym, człowiek musi sam stać się nowy, starać się z wszystkich swoich sił unicestwiać w sobie najmniejsze resztki uprzedniego, grzesznego porządku… Tak więc status sprawiedliwego, który otrzymuje człowiek na chrzcie jest raczej możliwością, a nie rzeczywistością”. A skoro tak, to “nawet nie przyjęcie sakramentu w ustalonej formie może nie być dla człowieka szkodliwe, jeśli wykształciła się w nim istota prawdziwego Chrześcijaństwa – pragnienie Królestwa Chrystusowego”. Dlatego staje się jasne, że “skoro usprawiedliwienie to nie jest kwestia magiczna, lecz moralna, skoro jego istota leży w przemianie samookreślenia życiowego człowieka, w przemianie, która tylko dopełnia się łaską [Bożą], ale jest aktem woli człowieka”, to dla oczyszczenia grzechów chrzczonego w oczywisty sposób zupełnie nie jest konieczna oczyszczająca Ofiara Golgoty. Albowiem w usprawiedliwieniu, wedle nauczania nowych teologów, wszystko zależy nie od przyswojenia sobie owoców odkupiającej śmierci Boga-i-człowieka, ale od psychicznego przełomu moralnego. “Grzech nie jest zapomniany i nie przestaje być liczony z powodu jakichś przyczyn zewnętrznych wobec duszy ludzkiej”, a dlatego, że “jeśli nawet można mówić o tym, że Bóg przestaje człowiekowi liczyć grzech, to tylko w znaczeniu zrządzenia całej Bożej ekonomii zbawienia, zrządzenia, które powstało jeszcze przed założeniem świata i które sprowadziło na ziemię Syna Bożego, które podniosło Go na krzyż i które, z drugiej strony jest wieczną rękojmią miłosierdzia dla nas, dla każdego grzesznika, który przystępuje do Boga”. Wszelkie inne wytłumaczenie dzieła uświęcenia człowieka i wybaczenia jego grzechów jest, wedle opinii abpa Sergiusza, prymitywnym błędem Zachodu, które powstało nie dlatego, że człowiek nie ma tak naprawdę środków zbawienia, a dlatego, że “taki błąd jest miły dla samolubnej natury człowieka”.
Takie jest, ujęte krótko, nauczanie nowych teologów, a w szczególności abpa Sergiusza o Sakramencie Chrztu Świętego, w którym jasno widać ich ogólny pogląd na Boże dzieło zbawienia człowieka, którego to zbawienia we właściwym znaczeniu tego słowa nie było i nie ma, a człowiek otrzymuje jednynie samą pomoc, żeby sam dokonywał swojego zbawienia. Nowi teolodzy nie są w stanie pogodzić się z nauczaniem Cerkwi Prawosławnej o rzeczywistym znaczeniu krzyżowej śmierci Chrystusa jako ofiary oczyszczającej grzechy, albowiem takie pojęcie o zbawieniu, w ich opinii, jako ignorujące własne środki człowieka, jest pozbawione zdrowego rozsądku, gdyż odrzuca prawidła życia psychicznego człowieka, w którym wszystko powinno następować według porządku naturalnego. “Zbawienie nie jest jakimś zewnętrzno-sądowym, czy magicznym działaniem, ale rozwojem stopniowo dokonującym się w człowieku przez działanie łaski Bożej, gdyż mogą być różne stopnie odkupienia” – powiada abp Sergiusz.
Nie mając w sobie siły wystarczającej do przyjęcia tajemnicy przyjścia Chrystusa na świat, jako dokładnie określonego, historycznego dzieła Bożego zbawienia człowieka, jako wiadomego momentu, który ma wartość sam w sobie – nowi teolodzy usiłują nadać Chrześcijaństwu sens w inny sposób, drogą dostosowania poszczególnych dogmatów Chrześcijańskiego nauczania o wierze do duchowego życia człowieka. Zamiast tego, aby twardo i odważnie osądzić obecne życie na podstawie nauczania o dokonanym przez Boga zbawieniu świata, usiłują nadać tej prawdzie sens tylko jako czemuś przydatnemu, wygodnemu dla życia człowieka. Pragną jakoś związać Symbol Nicejski z Kazaniem na Górze, to znaczy dogmatyczną prawdę nauczania Chrześcijańskiego z cnotliwym życiem człowieka, zapominając o tym, że moralna treść życia to dla każdego wierzącego jedynie konieczny, naturalny skutek określonego Bożego dzieła zbawienia człowieka. W ten sposób nowy teolodzy, pragnąc ożywić chrześcijaństwo przez sztuczne rozszerzenie samodzielności moralnej człowieka, w rzeczywistości powtarzają jedynie żałosny los znanych heretyków XVI wieku – socynian. “Teolodzy socyniańscy również przypisali dokonywanie zbawienia siłom moralnym samego człowieka, chociaż przy współdziałaniu łaski Bożej, tak, że krzyżowa śmierć Jezusa Chrystusa, wedle ich wyobrażeń teologicznych, była nie odkupiającą ofiarą za grzechy ludzkie, a jedynie wyjątkowym świadectwem Bożej gotowości do wybaczenia ludziom ich grzechów i okazywania im pełnej łaski pomocy w osiągnięciu życia wiecznego i Królestwa Niebieskiego. Przedstawiając w ten sposób Chrystusowe dzieło zbawienia w oczywisty sposób nie tylko zburzyli chrześcijański dogmat o zbawieniu, ale szeroko otwarli drogę do całkowitego odrzucenia dogmatyki chrześcijańskiej; dlatego że jeśliby naprawdę Boże uczestnictwo w zbawieniu ludzi ograniczało się jedynie do zwykłego ukazania Bożej gotowości współdziałania z człowiekiem w dziele jego rzeczywistego zbawienia, to dla takiego ukazania wcale nie jest potrzebne przyjście na świat Syna Bożego… I teolodzy socyniańscy rzeczywiście doszli do całkowitego zburzenia chrześcijaństwa, chociaż tak naprawdę nie myśleli o tym i nie chcieli burzyć chrześcijaństwa, a na odwrót – umocnić je jako absolutnie prawdziwą, wieczną religię”.
Taki sam koniec nieuchronnie oczekuje nowych teologów: również dla nich historyczne dzieło Chrystusa-Zbawiciela w tej formie, w której się dokonało, bez wątpienia utraci, a dla wielu nieszczęsnych już utraciło swój sens i znaczenie. A człowiek znów wraca na drogę myślenia w kategoriach naturalnych, na drogę dopiero “możliwości” swojego zbawienia i w mękach rozpaczy znowu woła ku Niebiosom słowami apostoła Pawła: “Biedny ze mnie człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci?”.
Św. Mcz. Wiktor (Ostrowidow), Bp Głazowski
Artykuł św.mcz. Wiktora Głazowskiego przywiedziony na podstawie wydania: Nowyje bogosłowy, Cerkow’, 1912, Nr 16, str. 381-383.
Posłowie
Publikujemy artykuł “Nowi teolodzy”, którego autorem jest św.mcz. Wiktor (Ostrowidow), Biskup Głazowski i Wotkiński. Artykuł ten został wydrukowany w 1912 roku w moskiewskim periodyku staroobrzędowym “Cerkow’”, pod pseudonimem “Strannik”, gdyż krytyka pod adresem arcybiskupów Antoniego (Chrapowickiego) i Sergiusza (Stragorodskiego) nie mogłaby się wówczas pojawić w prasie cerkiewnej.
Św.mcz. Wiktor ukazuje teologiczne podstawy sergianizmu i jego związek z nauczaniem metr. Antoniego. Głębia myśli autora wyraża się w krótkim, ale dokładnym opisie błędu metr. Antoniego.
Nie do odrzucenia jest również analiza nauczania metr. Sergiusza o Sakramencie Chrztu, dokonana przez św.mcz. Wiktora. W istocie, ten właśnie sakrament podlega w “nowej teologii” niemalże unicestwieniu, gdyż uznaje się je za “tylko początek” i “możliwość” odrodzenia.
Ale najważniejsza w artykule jest oczywiście ta myśl, że metr. Antoni i Sergiusz całkowicie odrzucają nadprzyrodzoną stronę zbawienia, podmieniając ją czysto naturalnym rozwojem samej organizacji cerkiewnej. Ten naturalny rozwój – to przezwyciężenie za pomocą “miłości” grzesznego rozbicia natury ludzkiej.
Św. Wiktor miał całkowitą rację w tym, że taki myślenie w kategoriach naturalnych nie pozostanie bez swoich owoców i prowadzi do tego, iż “nowy teolog” przestaje być osobą moralnie odpowiedzialną. Jak na to wskazywał św.mcz. Wiktor po ukazaniu się w 1927 roku Deklaracji metr. Sergiusza: “Jego herezje na temat Cerkwi i zbawienia w niej człowieka były dla mnie jasne już w 1911 roku, i pisałem na ten temat w staroobrzędowym periodyku, że w swoim czasie wstrząśnie on Cerkwią”. [Bp Wiktor (Ostrowidow), List do Abrahama, bpa Urżumskiego w: Lew Regelson, Tragedija Russkoj Cerkwi, 1917-1945, Paryż, YMCA-PRESS, 1977, str. 601].
W 1928 roku św.mcz. Wiktor pisał szerzej na ten temat: “Deklaracja – to odstępstwo od prawdy zbawienia. To pogląd na zbawienie jako na naturalne udoskonalanie się moralne człowieka; to pogańskie, filozoficzne nauczanie o zbawieniu, a dla osiągnięcia takiego zbawienia zewnętrzna organizacja jest absolutnie konieczna. Według mojej opinii jest to ta sama herezja, o którą oskarżyłem metr. Sergiusza już w 1912 roku” [Russia’ Catacomb Saints. Lives of the New Martyrs, by Ivan Andreev. Ed. By Fr. Seraphim (Rose), Platina, California: St. Herman of Alaska Press, 1982, str. 146.]
Sergianizm i “monizm moralny” wstrząsają i osłabiają Cerkiew Rosyjską do dnia dzisiejszego. Są coraz bardziej niebezpieczne, gdyż w tej chwili owa herezja ma swoją stuletnią tradycję i z pychą występuje przeciwko prawdziwemu Prawosławiu. Z tego powodu wielu nastawionych konserwatywnie działaczy cerkiewnych głosi to samo nauczanie, co “nowi teolodzy”. W ten sposób to, co było nowością, stało się fałszywą tradycją.
Jeśli błędy te nie zostaną naprawione, to Cerkiew Rosyjską oczekują jeszcze gorsze próby. “Nowi teolodzy” są dzisiaj tak samo bezsilni w obliczu panującego zła, jak był bezsilny metr. Sergiusz, dla którego Odkupienie i zbawienie, dokonane przez Chrystusa-Zbawiciela straciły swój sens.